środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 4

Dzień dłużył mi się niemiłosiernie, lekcje ciągnęły w nieskończoność i jedyne o czym marzyła to ciepłe łóżko. Kiedy, po męczarniach na fizyce usłyszałam wreszcie upragniony dzwonek prawie zawyłam ze szczęścia. Pospiesznie opuściłam klasę i praktycznie lecąc wydostałam się z budynku. Od lunchu unikałam Harry'ego, co wychodziło mi zadziwiająco dobrze, ponieważ ani razu nie natknęłam się na niego.. No prawie, raz tylko mój "radar na Harry'ego" namierzył go pod salą gimnastyczną, ale wycofałam się tak szybko jak mogłam. Chyba mnie nie widział, za co byłam wdzięczna Bogu.
Weszłam na parking tylko po to by uświadomić sobie, że przecież dziś do szkoły podwiózł mnie Duke, byłam naprawdę w szoku kiedy sam to zaproponował ale jednocześnie niezmiernie szczęśliwa. Widziałam pogardę w tych boskich oczach, kiedy rano zatopił wzrok w budynku szkoły, ale naprawdę mnie to nie obchodziło, przecież pierwszego dnia patrzyłam na wszystko w taki sam sposób.
Chciałam jak najszybciej zwiać z parkingu kiedy ujrzałam samochód Harry'ego, ale los jak zwykle potrzebował trochę zabawić się moim kosztem i zderzyłam się z brunetem dokładnie kiedy wychodziłam zza rogu. O dziwi, wcale nie upadłam po zderzeniu z jego klatką piersiową, ponieważ jak się okazało Harry ma całkiem dobry refleks i złapał mnie tuż przed zderzeniem z twardym chodnikiem. Co to byłoby za upokorzenie.
- Ronnie. - chłopak chyba nie chciał powiedzieć tego aż tak entuzjastycznie, ponieważ po kilku sekundach zakasłał zmieszany i puścił mnie. - Szukałem cię. - dodał już obojętnym tonem. 
- Znalazłeś. - mruknęłam zakładając ręce na klatce piersiowej. Bądź silna idiotko, te cudownie zielone oczy wcale nie sprawiają, że masz ciarki na całym ciele. 
- Widziałem cię na korytarzu godzinę temu, ale jakoś nagle uciekłaś.. Czyżbyś mnie unikała, kwiatuszku? - zapytał rozbawiony, a w mojej głowie pojawiła się jedna myśl "Przyłapana".
- Jaaaa? - powiedziałam to dziwnie wysokim głosem na co Harry, aż parsknął rozbawiony. Aktorka to z ciebie marna.
- Dobra, nieważne. - zaśmiał się i pokręcił głową. - Zastanawiałem się, czy masz czas dziś wieczorem? - oblizał te cholerne wargi wargi i naprawdę go za to nienawidziłam. W jednej minucie potrafił być przerażający jak jasny chuj, w następnej był uroczy, a w jeszcze kolejnej jednym ruchem potrafił rozpalić dziwny żar w dole mojego brzucha. 
- Wydaje mi się, że już rozmawialiśmy na ten temat. - przeczesałam ręką włosy.
- Oj no daj spokój, nie umrzesz jeśli poświęcisz mi chociaż dwie godzinki. - zaśmiał się wkładając dłonie do kiszeni spodni. - Myślę, że korona ci z głowy nie spadnie, księżniczko. 
Wywróciłam oczami, poprawiając plecak na ramieniu.
- Jesteś wredny i wcale nie chcę z tobą nigdzie iść. - rzuciłam oschłym tonem. 
- Ouch? - złapał za serce robiąc przy tym tak zbolałą minę, że prawie uwierzyłam w jego zranienie. Prawie. - Nie daj się prosić.
Już otwierałam usta, żeby mu odmówić kiedy ktoś zrobił to za mnie.
- Powiedziała, że nie chce z tobą nigdzie iść. - zadrżałam słysząc wściekły głos Duke'a, chłopak przyciągnął mnie do siebie i zacisnął palce na moim biodrze. Syknęłam czując ból w miejscu gdzie wbijał swoje paznokcie, ale nic nie powiedziałam.
- A ty kim jesteś, żeby tu decydować? - Harry uniósł brwi będąc widocznie rozdrażnionym, przez cały czas mierzył bruneta szyderczym spojrzeniem.
- Jej chłopakiem, palancie. - kędzierzawy spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale coś sprawiło, że na moim ciele pojawiły się ciarki. - I daję ci dobrą radę chłopcze, odpierdol się od niej albo załatwimy to inaczej. - warknął i praktycznie pociągnął mnie za sobą w kierunku samochodu.
Kiedy już odjechaliśmy z parkingu nie wiedziałam co ze sobą zrobić, rozwścieczony Duke nie odezwał się do mnie słowem i tylko zaciskał palce na kierownicy. Przez krótką chwilę bałam się, że może znowu mnie uderzyć, ale odgoniłam te myśli tak szybko jak się pojawiły.
Obiecał, że już nigdy tego nie zrobi.
I ja w to wierzyłam.
Przecież to Duke.
Kiedy już zaparkował na moim podjeździe spojrzał na mnie wyczekująco. Byłam skonsternowana, co tylko bardziej go nakręcało.
- Nie zamierzasz mi niczego powiedzieć? - uniósł brwi.
- Co? - zapytałam całkiem zbita z tropu. Co niby miałabym mu powiedzieć?
- Powinnaś mnie przeprosić, Veronico. - wycedził każde słowo, a we mnie się zagotowało.
- A niby za co!? - prychnęłam. - Nic nie zrobiłam.
- Co to za frajer? Zdradzasz mnie, dziwko!? - wydarł się prosto w moją twarz, a w moich oczach momentalnie pojawiły się szklanki.
- Nie zdradzam cię, Duke. - praktycznie wyszeptałam spuszczając wzrok na swoje dłonie. - Ty tylko kolega ze szkoły, oprowadził mnie po budynku i pomógł zaaklimatyzować się w szkole. To wszystko. - wyjaśniłam, nie ważne, że praktycznie wszystko to stek bzdur, musiałam sprawić by mi uwierzył i przestał się wściekać.
- Czemu akurat on!? Nie wygląda na prymusa, o ile w tej szkole jest choć jedna tak dobra osoba.. - zaszydził unosząc gwałtownie mój podbródek. - Patrz na mnie, jak do ciebie kurwa mówię!
- Duke.. - zapiszczałam. - Nauczyciel go wyznaczył, nic nie zrobiłam.. - po moich policzkach spłynęły słone łzy. - Robisz mi krzywdę. - zaszlochałam czując mocny uścisk na swojej brodzie, lecz on nie puścił mnie.
- Chciałaś z nim wyjść, prawda? Chciałabyś się z nim pieprzyć? - zapytał ściskając palce jeszcze bardziej, a ja praktycznie zawyłam zalewając się łzami.
- Nie, kocham tylko ciebie.. Duke.. - obraz mi się zamazywał, a ból rozchodzący się po mojej twarzy był okropny. - Kochanie, odmówiłam i nie mam zamiaru zmieniać zdania. - po tych słowach Duke wreszcie mnie puścił, a ja momentalnie złapałam za bolące miejsce i rozkleiłam się do końca. Dusiłam się łzami i odblokowałam pas z zamiarem wyjścia z pojazdu lecz zatrzymał mnie ciepły uścisk na nadgarstku.
- Skarbie, przepraszam. - obrócił mnie do siebie i wtulił w swoje ciało. - Byłem zły, ponieważ tak bardzo cię kocham i boję się, że ktoś mi ciebie odbierze. - wyszeptał w moje włosy. - Przecież doskonale wiesz, iż jesteś moim życiem. - głaskał mnie uspokajająco po plecach, a ja nie mogłam wyrzucić z głowy tych tęczówek pełnych nienawiści, które mierzyły we mnie jeszcze minutę temu.
Wtedy w mojej głowie pojawiła się jedna myśl.
Potwór ukryty w ciele anioła.
Zadrżałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Muszę już iść. - poprawiłam pasek torby na ramieniu.
- Dobrze. - uśmiechnął się słodko. - Pamiętaj, że cię kocham Veronico. - pocałował mnie czule w usta i pozwolił wysiąść. Tak też zrobiłam, pozornie spokojna dotarłam do drzwi i zniknęłam za nimi nie oglądając się za siebie.



~*~




Zawaliłam, wiem, przepraszam przepraszam przepraszam. Obiecują, że się ogarnę. :)
A tymczasem zapraszam na drugiego bloga Intrigue.

Co myślicie o Duke'u?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ (misie, proszę o szczere opinie, dla was to sekunda, dla mnie wsparcie, kocham was)